-Gwen! - zawodziła.
-Rozalio...
-Gwenny, nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz! - szlochała. - To znaczy, wiedziałam, że to zrobisz, ale nie wiedziałam, że to tak szybko minie!
-Oh, Roza...
-Nawet nie próbuj mnie pocieszać, będą nosiła po tobie żałobę przez parę ładnych lat!
-Roza, przecież jeszcze nie umarłam! - strzeliłam facepalma.
-Ja wiem, ale to tak jakbyś to zrobiła!
-Rozalio, mi też jest przykro, jesteś moją najlepszą przyjaciółką... I zawsze będziesz! - przytuliłam ją. - Czekaj, czekaj... Która to godzina? - wyrwała się z uścisku i spojrzała na zegarek.
-Za 20 9.
-No to chodźmy...
Zaraz byłyśmy pod szkołą, wszystkie dziewczyny oczywiście leciały do nas z prędkością światła żeby mnie uściskać, bo będzie im mnie brakowało... Chłopacy podchodzili do tego trochę luźniej, może oprócz Alexa, który się rozkleił, a Kentin (tak, oficjalnie są już parą!) go pocieszał. Armin natomiast sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie wiedział o tym, że wyjeżdżam. Żartował sobie i gadał ze mną po ludzku.
Uroczystość skończyła się szybko i "bezboleśnie". Ja wróciłam do domu. Przebrałam się w jeansy, czarne buty na obcasie, białą bokserkę, granatowy sweter. Zabrałam walizki, poszłam do pani Raven załatwić sprawy związane z opuszczeniem mieszkania. I tak miałam je wykupione jeszcze na parę dni, więc... W każdym razie, pojechałam już na lotnisko, i to z Rozalią, która "nie miała serca zostawić mnie samej". Byłyśmy tam za 30 minut, za parę minut miała wybić 16. Roza przytuliła mnie mocno i odeszła zapłakana. Miałam już iść, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. To był Armin.
-Gwen, ja... - przytulił mnie tak mocno, że mógłby zedrzeć ze mnie skórę, pewnie po raz ostatni. A potem mnie pocałował, tak jak za pierwszym razem...
-Będę tęsknić... - wyszeptałam.
-Zrobisz coś dla mnie? - spytał.
-Tak.
-Zapomnij o mnie. - pocałował mnie czule w czoło i odszedł.
Byłam już na pokładzie samolotu, włączyłam MP3. Idealna piosenka.
* * *
Minęło parę dobrych lat, skończyłam studia, miałam wtedy 23 lata. Szłam przez ulicę. Wtedy go zauważyłam. Wyższy, zmężniał, ale wciąż ten sam. Te same włosy, oczy, jedyną rzeczą którą się różnił był jego ubiór, i to, że nosił teraz okulary. Podeszłam do niego.
-Armin? - spytałam.
-Armin? - spytałam.
-Gwen?! - zdziwił się.
-Jak widać. - uśmiechnęłam się
-Co tu robisz? - uśmiechnął się ciepło.
-Mieszkam, a ty?
-Stoję sobie.
-Fascynujące, mów dalej. - zaśmiałam się.
-Gwen, ja... - nie dałam mu dokończyć, pocałowałam go.
-Musiałam ci oddać, za tę akcję z lotniska.
-Ach, Gwenny, nie posłuchałaś mnie... - westchnął. - Miałaś o mnie zapomnieć.
-Nie wiem, czy mogę... - powiedziałam.
-Nie chcę cię zranić...
-Nie zrobiłbyś tego specjalnie...
-Nie chcę nawet próbować.
-Ale Armin...
-Nie, Gwen, zapomnij o mnie. - rzucił kubkiem z kawą o ziemię i poszedł w przeciwną stronę. A ja? Poszłam do parku przemyśleć parę rzeczy. I wtedy do mnie podszedł. Pocałował w policzek.
-Kocham cię, przepraszam. - wyszeptał i przytulił.
-Jak widać. - uśmiechnęłam się
-Co tu robisz? - uśmiechnął się ciepło.
-Mieszkam, a ty?
-Stoję sobie.
-Fascynujące, mów dalej. - zaśmiałam się.
-Gwen, ja... - nie dałam mu dokończyć, pocałowałam go.
-Musiałam ci oddać, za tę akcję z lotniska.
-Ach, Gwenny, nie posłuchałaś mnie... - westchnął. - Miałaś o mnie zapomnieć.
-Nie wiem, czy mogę... - powiedziałam.
-Nie chcę cię zranić...
-Nie zrobiłbyś tego specjalnie...
-Nie chcę nawet próbować.
-Ale Armin...
-Nie, Gwen, zapomnij o mnie. - rzucił kubkiem z kawą o ziemię i poszedł w przeciwną stronę. A ja? Poszłam do parku przemyśleć parę rzeczy. I wtedy do mnie podszedł. Pocałował w policzek.
-Kocham cię, przepraszam. - wyszeptał i przytulił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez przekleństw, SPAM-u itp. I GRZECZNIE MI TAM! >,<