No nie ważne. Ostatnio poszłam za radą cioci i zaczęłam myśleć o przyszłości, to znaczy o szkole. I doszłam do wniosku, że pewnie tylko jeszcze ja nie mogę sobie nic znaleźć... Bo tak, Kastiel i Lysander zostaną w zespole, Nataniel pójdzie na nauczyciela, Armin może na kucharza albo informatyka (ostatnio naprawia komputery w serwisie, więc...), Alexy i Rozalia na projektantów mody, Kentin, Kim i Iris idą na AWF, Violetta na ASP,a Melania pobiegnie za Natem. A ja? Byłam niezdecydowana, jak zwykle z resztą. Może psychologia? Tak. Poszłam poszukać w internecie szkoły. Znalazłam, ale... Na drugim końcu kraju praktycznie. "Wypełnij formularz zgłoszeniowy". Przypomniałam sobie o egzaminach, shit. W dodatku niedługo bal... A nikt mnie nie zaprosił... Dobra, egzaminy za tydzień, science time!
Włączyłam muzykę, żadnego rapu ani rocka, pomyślałam, a potem słuchałam Nirvany, ach, moja logika... No przecież to grunge! Wzięłam książkę i zaczęłam się uczyć. W domu byłam sama, jako iż ciocia zadecydowała, że dzieciaki już do mnie na razie nie wrócą. Dlaczego? Bo i tak pewnie niedługo miałam wyjechać... Wracając, uczyłam się właśnie polskiego, kiedy zadzwonił do mnie Armin.
-Cześć Gwen, idziesz ze mną do kina?
-Normalnie bym poszła, ale...
-Ale co?
-Za tydzień egzaminy...
-I... co w związku z tym?
-Uczę się nicponiu! - strzeliłam facepalma.
-Nagle taka pilna uczennica, hahahah! - śmiał się ze mnie.
-A ty? Nie powinieneś czasami zajrzeć do książki?
-Z czego niby?
-Mhm, no nie wiem, ze wszystkiego?
-Daj spokój, matma jest prosta, podobnie jak chemia, fizyka i biologia. Z angielskiego nic trudnego, historii będę się uczyć dzień przed, a że zdaję francuski, nie muszę się praktycznie uczyć!
-Nieźle to zaplanowałeś, ale mi chemia, fiza i biologia nie idą za dobrze, a o historii szkoda gadać!
-W takim razie udzielę ci korepetycji, ale jak pójdziesz ze mną do kina!
-Na co?
-Wiedziałem że zapytasz...
-Oj dawaj!
-Igrzyska Śmierci: W pierścieniu Ognia.
- ... - odebrało mi mowę.
-Gwen, jesteś tam?
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! KOCHAM CIĘ, KOCHAM KOCHAM KOCHAM! BYŁO TAK OD RAZU MÓWIĆ! Na którą to? - piszczałam ze szczęścia.
-Hahahah, ja ciebie też, ale wiesz, nie wiem czy się wyrobisz na 18.
-Pewnie że tak! Chwila, to za godzinę... A ty mnie zagadujesz! Zginiesz marnie! - warknęłam.
-Uspokój się, bo cię nie wezmę! - zagroził mi.
-Dobra dobra, przyjdź po mnie za 40 minut.
-Aż tak szybko? - spytał podejrzliwie.
-Tak. Czekaj czekaj... To będzie... randka? - spytałam nieśmiało.
-Nazywaj to sobie jak chcesz, chodzi mi o wyjście do kina.
-Okey... - rozłączyłam się i wbiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się, przebrałam w białą bluzkę, spódnicę w kwiaty, czarne baletki i jeansową kurtkę. Byłam już gotowa, i to 5 minut przez czasem, i w tej chwili przyszedł Armin.
-O, widzę że gotowa. Idziemy?
-Jasne! Ale ty stawiasz, c'nie?
-Nie zapraszałbym cię chyba jakbyś miała za nas płacić.
- ... Dobra, zamknij się.
-U, jaka jestem zła... Buntowniczka, zaraz normalnie dzwonię na 997...
-Armin! - dałam mu mocnego kuksańca w żebra, ale nic nie poczuł.
-Dobra, chodź już. - burknęłam.
Za 15 minut byliśmy w kinie, kupiliśmy sobie duży popcorn i colę. Potem już tylko film, strasznie mi się podobał, szczególnie Peeta (kom. od autorki - Gwen to ja jakby, ahhahahahahahah XD). Stroje, zachowania - kocham ten film, ale książka lepsza. Z resztą jak zwykle. Mimo to strasznie mi się podobało. Wróciłam do domu koło 20. Armin poszedł do siebie (kom od autorki - co, chcieliście jakąś dziwną scenę? zapomnieć! xD). Ja miałam zamiar wrócić do nauki, ale był akurat Sherlock, więc oglądałam... Dobra, co tu dużo mówić, w końcu się nie uczyłam.
* Przeskakujemy w czasie do piątku, zakładając, że dzisiaj jest sobota, a w czwartek były egzaminy *
Tego dnia zrobiłam sobie wolne. Mimo, iż stres związany z egzaminami, dalej byłam zdenerwowana. Czym? Dostaliśmy już wyniki, poszło mi dobrze, nawet z historii i biologii, reszta była dosyć łatwa. A ja zaraz potem wysłałam podanie na studia... Mieli mi dać dziś albo jutro odpowiedź, bo zrobiłam to dosyć wcześnie. Wreszcie przyszedł mail. Dostałam się. Czyli wyjeżdżam. I to już za 3 dni.
* Ogłoszenia parafialne... *
Wiem, że rozdział króciutki, ale strasznie się nakręciłam na fantasty już, uwaga uwaga, będą nowe postacie i nowa główna bohaterka, mam już tytuł, yeah! >3 Poza tym, to jest przedostatni rozdział "Moons Valley". Bardzo prawdopodobne, że rozdział 17, czyli ostatni, ukaże się 1 kwietnia, kiedy wrócę do domu po spr. szóstoklasisty, bo wtedy będę miała dużo wolnego >3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez przekleństw, SPAM-u itp. I GRZECZNIE MI TAM! >,<